Zostaje jako lampka tylko abażur mu założyłam
No to trochę poszperałam i znalazłam nowy do złożenia kupiłam bardzo szczęśliwa. Jakież było rozczarowanie kiedy okazało się że to atrapa.
Ale ja chcę prząść. Po konsltacjach z prządkami w Klubie prządki kupiłam dobrze wyglądający i kompletny kołowrotek. Ale... Okazało się że złamane jest ramię trzymające wrzeciono. Mąż stanął na wysokości zadania i wytoczył nowe. Ale.... Działał jak naciąg był luźny a jak go podkręciłam to niestety nie kręcił. Kilka dni i mąż naprawił.
Teraz walczę bo nie mogę się z nim dogadać. Jak fajnie mi się kręci to nitka sie zrywa. Nie wiem kiedy go pokonam.
2 komentarze:
Ojej, magicznie. Kołowrotek. Super. Szkoda tylko, że tyle podejść prób, zaangażowania a efektów nie ma. Myślę, że szkoda to teraz porzucić. Trzeba próbować. Będę trzymać kciuki i kibicować. Ja marzę o maszynie do tkania ale niestety ani miejsca ani zrozumienia od pozostałych członków rodziny
Dziękuję za wsparcie, nie odpuszczę. A rodzinę trzeba oswajać po mału. Mam nadzieję że spełnisz swoje marzenie o krośnie.
Prześlij komentarz